Kornel Morawiecki

* 1941

  • "Postanowiliśmy, że będziemy wydawali „Z dnia na dzień”, że nie będziemy wydawać „Biuletynu Dolnośląskiego”, bo to gazeta tylko nasza była, a „Z dnia na dzień” to gazeta uderzonego związku, którego działacze są aresztowani. Postanowiliśmy, że wydamy w nocy już kolejny numer, który miał się ukazać, bo to była gazeta, która ukazywała się w zarządzie regionu co dwa dni, poniedziałek, środa i piątek. No i tak postanowiliśmy, że ona się będzie, że będziemy ją wydawać i rano w poniedziałek już w zakładach pracy, konspiracyjnie był pierwszy numer „Z dnia na dzień”, związkowej gazety i to był taki nasz wielki sukces, bo coś napisaliśmy, potem napisali to na matrycach, do tego powielacza gdzieś tam dotarli i wydrukowali i była tam gazeta i teraz koledzy moi potwierdzają, że była w Polarze, była w Fadromie, w Pafawagu. I tak się nasza konspiracyjna działalność z marszu, że tak powiem, działa".

  • "Mówiło się, że wiosna będzie nasza, no potem się okazało, że to było płytkie hasło, że ta działalność oporu zanosi się na dużo dłużej i że do tego trzeba się zorganizować i tu już się zaczęły pojawiać takie elementy, które potem się wyartykułowały w „Solidarność Walczącą”, takie pewne elementy. Zaczęliśmy organizować nasłuch, jeszcze wtedy z moimi kolegami, z Jasiem Pawłowskim, który był moim przyjacielem, studentem jeszcze wcześniej z Politechniki Wrocławskiej. Nasłuch zaczęliśmy organizować. Ten nasłuch to znaczy, to jest taka oryginalna i bardzo ważna rzecz, która się działa we Wrocławiu, która gdzie indziej właściwie zupełnie, a jeżeli była, to na jakimś takim poziomie zupełnie elementarnym, natomiast u nas to było zorganizowane i cały czas ulepszane, bo polegało to na tym, że najpierw słuchaliśmy milicję, potem SB a potem te punkty nasłuchu spływały do jednego miejsca, tam były odszyfrowywane, osoby zapisywały, co słyszały, potem to było odszyfrowywane i potem były wydawane takie komunikaty co dwa dni, co trzy dni, co jakiś czas i te komunikaty były, że tu i tu akcja taka i taka, że te komunikaty były rozsyłane po ludziach, którzy coś robili, po punktach kolportażu, po drukarniach, po organizatorach, bo tworzyły się piony, radio, kolportaż, matryce, region, łączność, takie elementy organizacyjne tego naszego podziemia się tworzyły i po tych centrach organizacyjnych te rzeczy były rozsyłane".

  • "Zrobiliśmy taki piękny transparent „Wiara Niepodległość”, biało – czerwony, „wiara” czerwony, „niepodległość” na białym i pojechaliśmy do Warszawy, w grupce tam znowu, siedmiu czy ośmiu chłopców, tak, tam już Dodek Winczorek był, oprócz mnie, Jurka Petryniaka, z Jurkiem Petryniakiem robiliśmy, właściwie nasze żony nam szyły ten transparent, tak. Przyjechaliśmy i to było dla mnie wielkie przeżycie, takie wielkie wystąpienie, bo to był wtedy taki jedyny transparent praktycznie. Wszystko było „totus tuus”, takie religijne, a potem na Placu Zwycięstwa pojawił się jeszcze transparent KPN – u i to było chyba „Wolność Niepodległość”. Też podobny, jak oni zobaczyli nasz, to potem zrobili taki podobny".

  • "Takim pierwszym naszym sukcesem zbiorowym, ale też takim potwierdzeniem, że to co chcemy robić, ma jakiś sens, takim glejtem społecznym to było to, że w pierwszym numerze wezwali na półrocze stanu wojennego, w pierwszym numerze „Solidarności Walczącej”, bo w numerze odpowiednim „Z dnia na dzień” nie wezwaliśmy, ponieważ taka była decyzja RKS – u, Frasyniuka, on nie pozwolił nam wzywać do niczego, a tutaj też nie wzywaliśmy do manifestacji, wzywaliśmy do złożenia kwiatów pod tablicą „Solidarności”, w półrocze stanu wojennego, na Grabiszyńskiej. W „Z dnia na dzień” nie było nawet takiego wezwania wtedy. To była taka wyraźna różnica. Jak żeśmy to wezwanie złożyli i to „Z dnia na dzień” niektórzy drukowali razem z „Solidarnością Walczącą”, i ta „Solidarność Walcząca” poszła w te sieci naszego kolportażu, okazało się, że tam ludzie przyszli składać te kwiaty. Jak przyszli składać kwiaty, zostali przez ZOMO rozpędzani, aresztowani, pałowani i to się wszystko przeniosło na Plac Pereca, bo to był taki naturalny bastion. To była wielka manifestacja, taka wielka bójka z ZOMO na placu Pereca, tych robotników, tego zagłębia przemysłowego, jakie wtedy było wokół Grabiszyńskiej, ludzi, którzy rzucali doniczki na głowy zomowców. Ognisko, olbrzymi taki kredą „Wolna Polska” i dopiero musieli wzywać posiłki z Opola, z Zielonej Góry, z Poznania i to była wielka taka, aresztowali kilkuset ludzi, niektórych z nas aresztowali, pamiętam, Marysia Koziebrodzka była zatrzymana. To było dla nas, ludzi konspiracji takim potwierdzeniem, że ten potencjał społeczny jest, że ludzie czekają, żeby im powiedzieć, że taki opór jest, tylko nie ma przywództwa tego oporu i to było potwierdzenie, że „Solidarność Walcząca” ma sens. To było pierwszy zbiorowy sukces, zwycięstwo".

  • "Ja go nie zakładałem, ale on po drugim numerze miał wpadkę. Widocznie ja uważałem, że tam gdzieś w kręgu „Biuletynu” musiała być jakaś, jakaś osoba, która donosiła, czy coś, że oni wzięli im cały nakład. Idioci, gdyby im nie wzięli tego nakładu, to mieliby to pod kontrolą, mnie by przy tym biuletynie nie było i to wszystko, historia by się inaczej potoczyła, niż się potoczyła, przynajmniej nasza tu lokalna historia, ale jak oni im zabrali, to Jasio przyszedł do mnie, wiedział, że ja mam w Pęgowie, bo tam bywał, i mówi „Kornel, musimy to inaczej zorganizować, musimy to tak zorganizować, bo tak nie tego”. Bo ten „Biuletyn” to było pismo w dużym stopniu związane z KOR -em wtedy. No i tak się zaczęła moja przygoda, od drugiego numeru".

  • Full recordings
  • 1

    Wrocław, 25.07.2014

    (audio)
    duration: 03:37:49
    media recorded in project Iron Curtain Stories
Full recordings are available only for logged users.

Solidarność Walcząca była jedyną organizacją, która jawnie głosiła rozpad Związku Sowieckiego. Nie było innej takiej ani w Europie, ani w Ameryce, nigdzie

Kornel Morawiecki
Kornel Morawiecki

Pochodzi z Warszawy, gdzie w 1958 roku uzyskał maturę w Gimnazjum im. Adama Mickiewicza. Edukację kontynuował studiując fizykę teoretyczną na uniwersytecie we Wrocławiu. W 1970 roku uzyskał doktorat za pracę na temat kwantowej teorii pola. Dwa lata wcześniej aktywnie uczestniczył w fali protestów studenckich i został współorganizatorem demonstracji przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Swoją działalność antykomunistyczną kontynuował w latach siedemdziesiątych, kiedy został redaktorem czasopisma opozycyjnego „Biuletyn Dolnośląski”. Za wydrukowanie po rosyjsku odezwy do żołnierzy radzieckich Kornel Morawiecki został aresztowany i postawiony przed sądem. Był to pierwszy tego typu proces polityczny w PRL. W czerwcu 1979 roku, podczas pierwszej pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Polski, wraz z przyjaciółmi witał go biało-czerwonym transparentem z napisem „Wiara i Niepodległość”. Od początku współpracował z opozycjonistami z Dolnego Śląska, po wprowadzeniu stanu wojennego brał udział w ich spotkaniach konspiracyjnych. W 1982 roku założył organizację „Solidarność Walcząca”, która w swoim programie wzywała do odzyskania niepodległości przez Polskę oraz inne kraje zniewolone przez komunizm, do podziału Związku Radzieckiego na samodzielne republiki oraz do zjednoczenia Niemiec. Kornel Morawiecki, po sześciu latach działalności podziemnej, w 1987 roku został zatrzymany przez Służbę Bezpieczeństwa i deportowany z ojczyzny. Rok później potajemnie powrócił do Polski a w 1990 zakończył swoją działalność konspiracyjną. Był przeciwnikiem obrad Okrągłego Stołu. Po upadku komunizmu wykładał na Politechnice Warszawskiej. W 2007 roku odmówił przyjęcia proponowanego mu w 25-lecie powstania „Solidarności Walczącej” Krzyża Wielkiego Orderu Odrodzenia Polski, uznając, że organizacja ta zasługuje na najwyższe polskie odznaczenie - Order Orła Białego. Aktualnie jest redaktorem naczelnym dwutygodnika „Prawda jest ciekawa - Gazeta Obywatelska”.